Witam was sercem pełném wspomnień i uciechy,
Was przepyszne zagrody, was gościnne strzechy.
Tymon Zaborowski
Wieś Nawojowa należąca dziś do hr. Edwarda Stadnickiego, w obwodzie sandeckim o milę od Nowego Sącza odległa, bardzo powabne ma położenie. Przyroda bowiem jakby naumyślnie w środek otaczających gór i pagórków umajonych gajamii lasami rzuciła to urocze ustronie. Jest to dolina podkarpacka bogata w te wszystkie piękności, jakiemi odznaczają się okolice podtatrzańskie.
Najlepiéj wydaje się Nawojowa z bitego gościńca wiodącego z Sącza przez Maciejową do Muszyny lub Tylicza; z niego bowiem uderza naprzód oczy zamek nawojowski, oddany wiernie z natury na obrazku naszym przez F. księżnę Lubomirską, wznoszący się na dosyć wyniosłym pagórku. Zamek ten na dwa boki zbudowany, jest dawny bardzo, miarkując mianowicie po całym stylu téj wspaniałéj i pięknéj budowy przypominającej rzecby można w niektórych swych przystrojeniach, gust wschodnio gotycki. Zamek ten okala obszerny i ładny ogród, pełny drzew, kwiatów i krzewów, a w nim obszerna i zasobna cieplarnia. Na dziedzińcu przed zamkiem na trawniku ciągnącym się wśród klombów, aż po nad drogę, jest piękny bardzo wodotrysk, dzielący się na dwa łuki, co bardzo piękny sprawia widok. Na gotyckiéj facyjacie zamku dwa herby połączone razem (Szreniawa i Poraj) chociaż w późniejszych czasach zda się wyrobione, nadają zamkowi temu powierzchowność jeszcze starożytniejszą, cechując go tém godłem z czasów nie naszych, bo z wieków w których arystokracia rodu większe niż dziś miała znaczenie.
Nawojowa jakkolwiek nie należy do miejsc naznaczonych wielkimi dziejowemi zdarzeniami, ma przecie swoją piękną bardzo kartę w przeszłości naszéj ojczyzny. Gdy bowiem .(...).w piérwszej połowie wieku XVII. Szwedzi oblegli Nowy-Sącz,
i swoim zwyczajem dzikiego i zapalczywego wojowania u nas, uknowali spisek między sobą, by z ciemnéj korzystając nocy wyrznąć wszystkich tego miasta mieszkańców; mieszczanie przestrzeżeni szczęśliwym wypadkiem, udali się o pomoc do sąsiednich włościan nawojowskich. Jakoż włościanie dobrze życzący sprawie narodowéj, nie odmówili pomocy; uzbrojeni w cepy i kosy, nocą osłonięci, wsunęli się milczkiem po drabinach do miasta i wyrznęli najezdników dumnych i zdradliwych.
Źródło: Stęczyński Maciej Bogusz “Okolice Galicji” 1847r.